piątek, 28 października 2011

Kometa


Stałem się kometą
Gdy oddałem serce Tobie
Trzymasz je w swych gwiazdach
Gdy ja krążę sobie

Raz na tysiąc wieków
Patrzę w Twoje gwiazdozbiory
Muskam swym ogonem niebo
Zmieniam swe kolory

Wyrwać się nie mogę
Z przyciągania oczu twoich
Wciąż przemierzam jedną drogę
Spalam się wbrew własnej woli

czwartek, 20 października 2011

Groteska

W złamany lesie
Nabrzmiałe drzewa
Pod pękniętymi chmurami są

Wiatr plastikowy
Chłód w nim rozlewa
Szklane zwierzęta po runie mkną

Obwisłe liście
Chcą złapać słońce
Muchy się drą jak prześcieradła

Wyssane z życia
Stoją na łące
Potężne umysłu kowadła

Świadek starości
Ciszy skrzypienie
Zabiło wszelakie zmartwienia

I stoi w pudle
Cud podniecenie
Którego czas nawet nie zmienia

poniedziałek, 17 października 2011

Wiszące kobiety

Na czerwonej łące pasły się kobiety
W krynolinach liści siedziały w uniesieniu,
Powbijawszy w niemowlęta tępe sztylety,
Oddały się z ulgą własnemu podnieceniu.

Wyrwawszy swe żyły piach gryzły zębami
Z uśmiechem na pysku śliniły się stale,
Sprawdzały drzew konary stukając palcami,
Wirując nad ziemią jak ćmy w karnawale.

Splecione włosami kiwały głowami
To w prawo, to w lewo, co trzecia do tyłu,
Pląsały jak dzikie między kamieniami
Wzbudzając w swym gronie tumany pyłu.

I pal stał na środku, a na nim męska głowa
I ogień i wiatr smagały im skronie
I dzieci tam były, kogut, martwa głowa
I sine jak niebo obcięte dłonie.

Tańce i śpiewy słyszeć się dało
Orgia krwi drażniła zmysły,
Nagie boginki odsłoniły ciało
I same po chwili na sznurze zawisły...

sobota, 15 października 2011

Pożegnanie

kiedyś powiem Ci
dowidzenia
uścisnę Twą dłoń
na pożegnanie
popatrzę na Ciebie
ostatni raz
na pięcie odwrócę się
i pójdę

serce rozpadnie mi się
na milion kawałków
w oku zabłyśnie
tylko jedna łza
i duszno mi będzie
z żalu i tęsknoty
i runie nasz świat

popatrzę na słońce
i przypomnę sobie
wszystko jakby to było
wczoraj
zacisnę pięść i zęby
na znak protestu

piątek, 14 października 2011

Ekspresja

Zabrzmiały kuranty
Na znak pokoju i szczęścia które niesie się w eter
I wiosna nastała
Gdzie kwiaty dywanem wylały się wielkim jak morze
I ptaki rozbłysły
Na niebie jak gwiazdy poranne wrzucone w błękit
A słońce tak wielkie
Wskoczyło nad głowy i królowało zupełnie bezwiednie

Uśmiech na jego twarzy
Był tak wyraźny, nie sposób było nie zauważyć
I oczy błyszczały
Zupełnie inaczej niż kiedyś, gdy był nawet szczęśliwy
Choć kilka siwych włosów
Już dawno na skroniach rośnie beztrosko
To młodość
We wnętrzu panuje choć tak dojrzała jak owoc

Nosić na rękach
Już tylko świat pozostało
A altruizmu oduczyć się na wieki

Zapomnieć o życiu
I troskach codziennych
I chłonąć jak gąbka uniesienia

czwartek, 13 października 2011

Sonet

W swetrze gwieździstym
Wieczór przychodzi do mojej sypialni,
Księżyc zapala światełkiem mglistym,
Ucisza głosy z bawialni.

Okiennice cicho zamyka
Czerwone jak płatki róży,
W kominku ogień rozpala w płomykach
Przyprowadza pod drzwi Aniołów Stróży.

Aromat cytrusów w powietrzu rozpyla
Zawiesza uczucia na sennych motylach
Minuty przekształca w błogie czekanie.

Układa na łóżku puchowe posłanie.
Ja już tam jestem i jest mi jak w niebie,
Brakuje mi tu tylko Ciebie...

środa, 12 października 2011

Susza

Od miesiąca nie padało
Żadna kropla łza westchnienie
Liście z drzew nie pospadały
Termometry też nie spadły
Płatki róży i owoce
Nie spadały gwiazdy w nocy
Smutki, żale i tęsknota
Nie padało od miesiąca
I Ty także mi nie spadłeś.

poniedziałek, 10 października 2011

Błaganie

Kochaj mnie zwyczajnie,
zwyczajnie mnie kochaj tak zwyczajnie,
normalnie codziennie...
kochaj mnie z przeszłością
i w przyszłości mnie kochaj też,
a teraz kochaj mnie jak leci
garściami mnie bierz i smakuj
jak popadnie z góry i dołu
zwyczajnie o każdej porze
kochaj mnie namiętnie i lekko
lekkodusznie mnie kochaj i ciężko
ciężkostrawnie po kolacji i na śniadanie
codziennie o poranku i wieczorem
kochaj mnie pospolicie po amełykańsku
jak discount i fast fooda
operę lub kino kochaj mnie nudnie
lecz kochaj po swojemu

czwartek, 6 października 2011

Moje stare miasto

i jesteś w tej małej mieścinie
budowanej z rozmachem
z nadzieją na cuda

wieża kościoła celująca w ursa major
a domy wypatrują w niebie nadziei
choćby ziarenko kosmicznego pyłu
z odrobiną cudu spadło
może i cmentarz stałby się mniej ponury

drzewa łysieją rok po roku
wyciągasz obcas ze szpary w chodniku
i już wiesz

"nie wiem, gdzie upadło moje serce,
ale dusza siedzi w dzieciństwa mieście"

wtorek, 4 października 2011

Twoja kołysanka

Otwierasz świat swoimi słowami
Tysiące lat znaczone zgłoskami
Zmieniają dzieje, świat ewoluuje
Historia młodnieje
Czas nie istnieje...

W Wielkim Wybuchu słyszę szepty Twoje
Co w zupełnym bezruchu budują gwiazdozbiory
Wysokie i lekkie nieba podboje
I widok Ziemi – z ust Twych –
Malujące ją znajome kolory.

Przy każdej zgłosce rośnie drzewo lub kwiat
W pomruku warg czają się dzikie zwierzęta
I jasne promienie zmieniają doznania
Mruczenie czaruje jak różdżka zaklęta
I zmienia świat nie do poznania.

Czuję w Twym głosie zapachy Afryki
I powiew bryzy morskich toni
Szeleszczą w nim z kominka płomyki
I czuć dotyk ciepłych Twych dłoni.
A jasne promienie wzmacniają doznania.

Tonę w Twych szeptach
Lekkich jak pióra
Wabiony oczu Twych głębią
Utulony w miękkich słowach
Zasypiam z dziecięcą miną...

niedziela, 2 października 2011

Impresja o kolorach

Patrzę w namorzynowe oko
Moim liliowym okiem
Przez czerwone szkiełko
W niebieskim kalejdoskopie.

Widząc błękit nieba
I żółć gorącego słońca
Falą szarość mnie zalewa
Pod bielą duszy widniejąca.

Kruków czarne pióra żywe
Odkrywają zieleń morza,
Ziemi brąz łąk na Niniwie
Już złota opuszcza zorza.

Kroplą srebrnej rosy spadła
W głąb pomarańcz słońca soków
Gdy purpura w mleku zbladła
W róż odeszłych dal obłoków.